środa, 31 lipca 2013

Koniec......

Jak pewnie wiecie, największą motywacją dla blogera są komentarze, ponieważ ja tych komentarzy nie mam, więc naturalną koleją rzeczy jest brak motywacji, a po braku motywacji jest..... zamknięcie bloga. Trochę mi przykro, ale niestety mam tak jakby blogowe wypalenie. Przepraszam czytelników bloga. Mam nadzieję że mój blog zniechęcił do islamu jak najwięcej ludzi. Na zakończenie wstawię bardzo mądry obrazek :)


To na tyle Pa, pa :)

niedziela, 28 lipca 2013

Zabił własną córkę, bo była zbyt sexy

Jakim trzeba być zwyrodnialcem, by w imię durnie pojmowanego honoru zabić własną córkę lub siostrę? Pominę odpowiedź oczywistą, czyli że wystarczy być islamistą.
Kilkanaście miesięcy temu głośno było o 16-latce z Turcji, którą ojciec i dziadek zakopali żywcem w pobliżu domu, albo o 20-letniej Pakistance zastrzelonej przez swojego brata. Są to kolejne przypadki tzw. honorowego zabójstwa, które popełniane jest na kobiecie, jeśli ta „zhańbi” swoim zachowaniem imię rodziny. Wyrok wykonuje wtedy brat, ojciec lub dziadek dziewczyny.
Noor Faleh Amaleki z Iraku, która mieszkała wraz ze swoją rodziną w USA, została zamordowana przez własnego ojca, kiedy ten uznał, że dziewczyna zbyt upodabnia się do amerykańskiej młodzieży. Mężczyzna nie mógł podobno znieść, że jego córka ubiera się na wzór zachodni, zachowuje zbyt swobodnie i ma chłopaka, z którym nie chce zawrzeć małżeństwa. Uznał więc, że zabicie dziewczyny będzie dla niej najlepszą karą.
Kiedy Noor spacerowała wraz z niedoszłą teściową, jej ojciec wjechał w kobiety swoim jeep’em. Dziewczyna natychmiast trafiła do szpitala i tam, po dwóch tygodniach śpiączki, zmarła. Miała zaledwie 20 lat.
Ojciec Noor nie żałuje swojego czynu. Jest przekonany, że zbyt seksowna córka stanowiła plamę na honorze jego rodziny i należało ją usunąć.

*tekst wklejony z izraelczyk.pl*

I pomyśleć że nam wmawiają że trzeba szanować muzułmanów! Ujmę to bez komentarza.

A oto właśnie zbyt  "sexowna" córka mordercy


islamofobia na facebooku

Chyba każdy z nas słyszał już o facebooku, kieruję ten post do fanów i anty fanów facebooka, polubcie strony które są islamofobiczne! Niestety na bloga nie da się wstawić linków, ale przecież nie macie 5 lat i możecie sobie poszukać :)


sobota, 27 lipca 2013

moda na wyspie Qeshm

Kobiety na wyspie Qeshm w Zatoce Perskiej dość wyraźnie odróżniają się od kobiet z lądowej części Iranu. Poza tradycyjną chustką noszą na twarzach jeszcze maski, które nazywają się „boregheh”. Mówi się, że poza perską krwią płynie w nich też krew arabska.




Ja myślę że te maski są bardzo śmieszne, ale ciekawe czy wygodne?. Jak myślicie?

Arabki vs. prawo jazdy

W Rijadzie - stolicy Arabii Saudyjskiej - zatrzymano sześć młodych kobiet, które ośmieliły się zasiąść za kierownicą. Wszystkie zabrano na posterunek policji i poinstruowano, by wezwały "męskich opiekunów".
Jedna z zatrzymanych, Rasza al-Duwaisi, powiedziała agencji Reutera przez telefon, że panie spotkały się nie po raz pierwszy, by uczyć się nawzajem prowadzenia samochodu. Trzy z nich są siostrami, z pozostałymi trzema poznały się na Facebooku i Twitterze.

W Arabii Saudyjskiej nie ma wprawdzie formalnego zakazu prowadzenia samochodów przez kobiety, ale prawa jazdy wydaje się tam wyłącznie mężczyznom. Wśród Saudyjek budzi to coraz więcej sprzeciwów. - Mam prawo prowadzić i mam prawo umieć prowadzić - mówiła Rasza al-Duwaisi.

W zeszłym miesiącu w Arabii Saudyjskiej aresztowano Manal al-Szarif, która na portalu YouTube zamieściła nagranie wideo przedstawiające ją podczas prowadzenia samochodu. Manal wezwała inne Saudyjki do pójścia za jej przykładem i wyjechania 17 czerwca na drogi, ze zdobytymi za granicą prawami jazdy. Grozi jej oskarżenie o "podburzanie opinii publicznej i szarganie reputacji królestwa".

W maju za prowadzenie samochodu zatrzymano też inną Saudyjkę - Szaimę Osamę.

Tysiące Saudyjczyków płci obojga przyłączyło się na Facebooku do grupy żądającej umożliwienia kobietom prowadzenia samochodów.


Takie małe ostrzeżenie gdyby któraś pani kierowca miała zamiar pojechać na wakacje do Arabii Saudyjskiej :)

muzułmanki walczą o swoje prawa

Zgodnie z wielowiekową tradycją od dzieciństwa przygotowuje się tam dziewczynki wyłącznie do rodzenia dzieci, zajmowania się domem i służenia mężczyźnie. Zastanawiającym jest fakt, że wielu kobietom islamu to odpowiada. Nauczone takiej postawy wobec życia nie podejmowały żadnych działań, by zmienić swoją sytuację. Paradoksem jest, że taki stan rzeczy bardziej przeszkadzał kobietom Zachodu niż Wschodu. I to one w pewien sposób zainicjowały rewolucję kobiet, która być może przerwie trwającą wieki niesprawiedliwość. W niektórych krajach islam przeprowadził reformy koraniczne. Status kobiety znacznie się podniósł. Zabroniono dzieciobójstwa, zezwolono na udział kobiet w postępowaniu spadkowym, przydzielono im prawo do kształcenia i udziału w wyborach. Powoli zmienia się mentalność ludzi.

Dobrym przykładem jest też Kuwejt. Państwo, które najprawdopodobniej aspiruje, by stać się kolebką rewolucji kobiet islamu. Kuwejt jest malutkim państwem wciśniętym między Irak i Arabię Saudyjską. Do 1961 r. był kolonią brytyjską, obecnie jest niepodległym państwem. Jak na kraj islamski, duże postępy robią tam działaczki na rzecz praw kobiet. W 2005 roku przyznano kobietom czynne i bierne prawo wyborcze. 

Czytaj wiecej: http://www.wiadomosci24.pl/artykul/kobiety_islamu_walcza_o_swoje_prawa_113365.html

Z tego co jest tu napisane możemy wywnioskować że muzułmanki mają coraz więcej praw, ale na trzeźwe myślenie łatwo można pojąć, że kobiety islamu nigdy nie będą traktowane na równi z mężczyznami islamu ze względu na fragmenty koranu (na blogu jest o tym notka). Jak zawsze wstawię obrazek który pochodzi z artykułu:

piątek, 26 lipca 2013

Życie Afganki

Wymuszone małżeństwa, gwałty, zabójstwa - liczba zarejestrowanych aktów przemocy wobec kobiet w Afganistanie wzrosła w tym roku blisko o jedną trzecią. Po wycofaniu wojsk NATO za dwa lata ich los jeszcze się pogorszy. Postępowe prawo wprowadzone w ich obronie nie jest respektowane, a wymiar sprawiedliwości zżera korupcja
"Daleka droga do wdrożenia prawa o wyeliminowaniu przemocy wobec kobiet w Afganistanie" - to tytuł raportu afgańskiej misji ONZ (UNAMA).

Mowa o prawie, które kryminalizuje śluby z nieletnimi, wymuszone małżeństwa, gwałt i okaleczanie kobiet. Ustawę uchwalono w Kabulu w 2009 r., po latach targów i nacisków ze strony Zachodu i lokalnych organizacji praw człowieka.

Morderstwa honorowe 

Raport pojawia się po serii głośnych ataków na Afganki. W poniedziałek zastrzelono Nadię Sedikki, szefową departamentu kobiet we wschodniej prowincji Laghman. Jej poprzedniczka zginęła w zamachu bombowym pięć miesięcy temu. 

W listopadzie aresztowano dwóch mężczyzn, którzy obcięli głowę 14-letniej kuzynce, bo jej ojciec odrzucił ich propozycję małżeństwa. W Kunduzie skazano na 16 lat więzienia policjanta za gwałt na 18-latce. Dziewczyna odważyła się to zgłosić - zwykle ofiary milczą, obawiając się konsekwencji (mogą same trafić za kraty) i hańby.

Kilka miesięcy temu 20-latka imieniem Kulsum uciekła od brutalnego męża, gdy postanowił sprzedać ich córkę. Mąż odnalazł ją w domu rodziców i zabił. Niedawno opisywano historię kobiety, która uciekła od męża, za co została skatowana siekierą przez własną rodzinę, by "zmyć plamę na honorze". 

Soraya Sobhrang z Afgańskiej Niezależnej Komisji Praw Człowieka (AIHRC) zwraca uwagę, że większość zabójstw kobiet ma miejsce w "bezpiecznych" prowincjach, wyzwolonych od talibów, gdzie przynajmniej w teorii kontrolę sprawują siły rządowe. Komisja jest też zaniepokojona tym, że 80 proc. przypadków przemocy seksualnej dotyczy dziewcząt poniżej 18. roku życia.

Liczba zarejestrowanych aktów przemocy wobec kobiet wzrosła w tym roku o 30 proc. Zdaniem ekspertów tylko częściowo odpowiada za to rosnąca świadomość i odwaga poszkodowanych. - Przemoc jest gorsza niż w poprzednich latach - mówi Fawzia Amini z ministerstwa ds. kobiet.

Zdaniem Parwin Rahimi z AIHRC to pochodna ogólnego braku bezpieczeństwa i bezprawia w kraju. - Każdy ma broń, a przestępcy są wspierani przez wpływowych dowódców - mówi Rahimi afgańskiemu radiu Killid. 

Przemoc bezkarna 

Niewiele przypadków kończy się skazaniem sprawcy. Często rozpatrują je lokalne rady kierowane przez pobożnych mężów, którzy nie wykazują zrozumienia problemu. Choć prawo z 2009 r. zakazuje skracania wyroków skazanym za przemoc wobec kobiet, zamożni czy politycznie ustosunkowani kryminaliści dostają niskie wyroki lub są puszczani wolno. 

- Wielu wyszło na mocy dekretu prezydenta Karzaja - mówi Rahimi. - Niestosowanie istniejącego prawa jest główną przyczyną rosnącej przemocy.

Problemem jest też skorumpowanie wymiaru sprawiedliwości. BBC opisała przypadek sędziego, który zażądał od kobiety 2 tys. dol. za pomoc w sprawie rozwodowej. Miał pecha, bo trafił na dziennikarkę radiową, która go po kryjomu nagrała. W 15-minutowym nagraniu 65-letni sędzia 15 razy proponuje młodej kobiecie małżeństwo.

Rządzący w latach 1996-2001 talibowie odebrali kobietom większość praw, jakimi cieszyły się wcześniej: zabronili im pracować, uczyć się, wychodzić z domu bez męża lub krewnego, chodzić do lekarza. 

Wojna, rozpoczęta przez Amerykanów w 2001 r., miała nie tylko pozbawić władzy fanatyków, którzy chronili Al-Kaidę, ale też wyzwolić Afganki. Udało się to częściowo. Równouprawnienie zapisano w konstytucji, 3 mln dziewcząt uczęszcza do szkół, kobiety mają prawo głosować i pracować. W parlamencie zarezerwowano im 25 proc. miejsc. Trzy są ministrami. 

BBC doniosła o boomie na operacje plastyczne w Kabulu - już nie te mające na celu rekonstrukcje twarzy oblanej kwasem przez chorego z nienawiści męża czy kuzynów "ratujących honor" rodziny. Afganki z Kabulu i liberalnych środowisk korygują nosy, wstrzykują botoks, odsysają tłuszcz. Ale te ze środowisk konserwatywnych, zwłaszcza na prowincji, często nie mogą wyjść z domu, a jeśli uciekną od męża, trafiają do więzienia.

Talibowie zacierają ręce 

Obawy o los Afganek rosną w związku z planowanym na koniec 2014 r. wycofaniem zagranicznych wojsk. W ciągu kilku tygodni prezydent Barack Obama ma zdecydować, ilu żołnierzy pozostawi po tym terminie - nieoficjalnie mówi się o 6-10 tys. (obecnie jest 66 tys.), czyli o wiele mniej, niż się spodziewano. Administracja USA zrezygnowała też z planów pozostawienia tam wielotysięcznego personelu cywilnego. Około tysiąca jej urzędników i kilka tysięcy prywatnych kontraktorów rządowych miało zabezpieczyć długofalowe inwestycje amerykańskie i zapewnić Afgańczykom pomoc, m.in. w kwestiach praw kobiet, edukacji, zdrowia. Biały Dom i Departament Stanu doszły jednak do wniosku, że nie zagwarantują bezpieczeństwa rozbudowanej ambasady, czterech konsulatów i cywilnych placówek. Do tego dochodzą cięcia budżetowe. Amerykanie i Brytyjczycy zamykają część szkół i klinik, które otworzyli w ubiegłej dekadzie.

Talibowie zacierają ręce. Amerykanie wyparli ich z części terytorium, ale nie pokonali. Utrzymanie stabilności w kraju będzie niemożliwe bez zawarcia umowy między prozachodnim rządem a talibami. Ucierpią na niej kobiety. Dla prezydenta Karzaja obrona ich swobód nie jest priorytetem.

Amnesty International wystosowała list otwarty do Obamy i Karzaja, podpisany przez prominentne kobiety z całego świata, wzywając ich do lepszego monitorowania praw Afganek i zagwarantowania konstytucyjnej równości płci. Międzynarodowe organizacje praw człowieka poparły też poprawkę do budżetu obronnego uchwaloną przez amerykański Senat. Zobowiąże ona Pentagon do zapewnienia Afgankom bezpieczeństwa. Wojsko będzie musiało monitorować stan przestrzegania ich praw i brać go pod uwagę przy decyzjach o wycofaniu z danego rejonu. Ma też opracować plan szkolenia i zatrudniania kobiet w armii i policji. 
*tekst wklejony z wyborcza.pl*

Jak już wiemy bycie Afganką nie jest łatwe, na zakończenie dam zdjęcie któreś z nich: